- Jak poradziła sobie Pani z chorobą która Panią dotknęła? Zapytała psycholog, a ja wzruszyłam ramionami, i odpowiedziałam że normalnie. Normalnie? Ale zdaje sobie Pani sprawę, że mogło to pociągnąć za sobą załamanie, uzależnienia, depresję?
Nie, nie zdawałam sobie sprawy, oczywistością dla mnie było to że po prostu dawałam radę. Że próbowałam żyć najnormalniej jak się dało, poddawać się tylko w momentach kiedy byłam sama i nikt nie patrzył, a tych momentów było i tak jak na lekarstwo.
I wtedy psycholog powiedziała, że mogę być z siebie dumna, że jestem dzielna. Wtedy znów pomyślałam, ja? Dzielna? Nie, przecież ludzie znajdują się w dużo gorszych momentach w życiu, niż ja byłam. A po jakimś czasie doszło do mnie, jakie to bezsensowne nie doceniać siebie, nie przybijać sobie piątki, nie patrzeć wstecz z myślą - kurde dziewczyno, rozwaliłaś system, byłaś taka dzielna, pomimo tego całego doświadczenia wyciągałaś z tego same pozytywne rzeczy.
Więc tak, przybijam sobie piątkę, uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze, i doceniam siebie. Myślę że każdy z nas ma w życiu conajmniej kilka sytuacji, z których wyszedł, a nie docenił siebie kiedy był już na prostej. Warto, warto być dla siebie tak samo życzliwym jak dla najbliższych, bo my sami jesteśmy sobie najbliżsi.